Zauważyłam, że są takie pytania, które ludzie zadają sobie niezależnie od wieku, płci, czy wykształcenia. Myślę, że zdecydowana większość populacji chciałaby wiedzieć jak stać się bogatym, co zrobić, aby mieć powodzenie u płci przeciwnej i jak znaleźć pracę marzeń. Ale chyba najczęściej zastanawiamy się nad tym, jak osiągnąć sukces w życiu. Za wszelką cenę próbujemy uniknąć przeciętności, choć tak często sami się na nią skazujemy.

Czym jest sukces?

Według Wikipedii sukces to działanie na najwyższym poziomie możliwości jednostki, w kierunku spełnienia jej marzeń i pragnień przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia.¹ Pojęcie to jest jednak na tyle szerokie, że każdy rozumie je na swój sposób, zawierając w nim własne cele i pragnienia. Samo określenie tego, co chcemy nie jest aż takie trudne. Schody pojawiają się w momencie, gdy dochodzimy do wniosku, że pora te zamierzenia zrealizować. Zaczynają się wtedy dziać dziwne rzeczy…

Jak wiadomo ludzie zawsze szukają najprostszych rozwiązań. Jedna z Was zapytała mnie ostatnio, czy czytałam książkę Sekret. Owszem. Kupiłam ją w momencie, gdy było o niej naprawdę głośno. Najpierw oddałam się lekturze, a potem obejrzałam wersję filmową. Zarówno książka jak i film były dobre. Pozytywnie nastrajały do świata i osiągania swoich celów. Zupełnie jednak nie mogę zgodzić się z opinią, że potrafią zmienić życie. Według autorki sekretem sukcesu w życiu jest odpowiednia wizualizacja. Jeśli chcesz być lekarzem, mieć wille z basenem i najnowszy model Ferrari to musisz wyobrażać sobie, że to już się dzieje. Najlepiej jeśli stworzysz kolaż wykonany ze zdjęć przedstawiających Twoje aspiracje, a potem codziennie będziesz wyobrażać sobie, że już je osiągnęłaś, że tylko krok dzieli Cię od wymarzonego życia z Twojego obrazka. Same przyznacie, nic prostszego! Nie pamiętam ilu bohaterów występuje w filmie Sekret, ale każdy z nich gorąco przekonuje, że najlepszą drogą do bogactwa jest myślenie o pieniądzach. Serdecznie gratuluje każdej osobie, która po miesiącach takich rozmyślań zauważyła wzrost liczby zer na swoim wyciągu bankowym.

Naprawdę wierze w moc pozytywnego myślenia. Jestem jednak daleka od tego by którąkolwiek z moich czytelniczek przekonywać, że jest to droga do realizacji marzeń. Nawiązując do definicji z drugiego akapitu, czy można działać na najwyższym poziomie swoich możliwości, tylko i wyłącznie wierząc, że się uda?

Co jest kluczem do sukcesu?

Sposobem na sukces zawsze było działanie. Jak się pracuje nad daną umiejętnością czy projektem więcej i częściej niż inni to osiągnięcia i sukcesy zaczną wpadać na nasze konto. Nie ma siły 🙂 Nie da się zrealizować swoich celów leżąc na kanapie do góry brzuchem. Nie da się odnieść sukcesu bez poświęcenia i trudu. Bo czy coś, co przychodzi łatwo, można nazwać prawdziwym osiągnięciem? Całkiem niedawno zrozumiałam, że kluczem jest również robienie czegoś, na co pozornie nie ma się najmniejszej ochoty. Ludzie z natury są leniwi. Często doskonale zdają sobie sprawę, że jakaś wiedza, czy umiejętność, będzie dla nich przydatna, ale nie chcą podejmować się nauki i trudu, bo wiąże się to z narzuconą sobie pracą, a często i wieloma porażkami. W ten sposób skutecznie oddalają się od zmiany swojego życia i lepszych perspektyw. Ja od jakichś dwóch lat próbuje samodzielnie uczyć się angielskiego. I wiem, że umiejętność płynnego mówienia jest dla mnie praktycznie niezbędna w dzisiejszym świecie. Ale cały czas wygrywa myślenie, że wymaga to wiele wysiłku i czasu zanim opanuje taki poziom, jaki by mnie satysfakcjonował. Ale czy bez poświęcenia tego osiągnę to szybciej?

Jak jeszcze można osiągnąć sukces w życiu?

Muszę wspomnieć, że inspiracją do napisania tego wpisu stał się mój wczorajszy seans filmowy. Nie była to produkcja na leniwe, niedzielne wieczory, ale od czasu do czasu potrzebna jest jakaś odmiana. Mowa o filmie Fight Club. Zaznaczę, uważam, że to najbardziej… niecodzienny film jaki w życiu widziałam. I mówiąc szczerze to nie podobał mi się szczególnie, bo nie znoszę oglądać rozlewu krwi, a męskie porachunki tolerowałam tylko w Breaking Bad (swoją drogą jeśli ktoś jeszcze nie zna to gorąco polecam – niesamowity serial!). Jednak pomimo tych wszystkich minusów muszę przyznać, że pada w nim kilka ciekawych tekstów, które naprawdę dają do myślenia. Jednym z przesłań filmu jest myśl, że czasem trzeba upaść na dno, żeby zrobić coś ze swoim życiem. Moim zdaniem jest w tym dużo prawdy. Niejednokrotnie żeby odnieść sukces, zmienić siebie i swoją dotychczasową rzeczywistość trzeba przeżyć kryzys, który złamie nas do tego stopnia, że już nigdy nie będziemy chciały wracać do „starego” życia. Oczywiście nie chodzi o to żeby celowo się dołować, ale warto zdać sobie sprawę, że nie ma takiego momentu w życiu, w którym byłoby za późno by coś osiągnąć. W każdej chwili warto rozpocząć starania o lepsze życie!

A według Was jaka jest recepta na sukces? Co myślicie o tym, że często kryzys staje się punktem zwrotnym w naszym życiu?