Kobiety będą kiedyś rządzić światem. Będą robić wielkie biznesy i władać korporacjami. Upadnie stereotyp „Matki Polki” z dzieckiem w jednej ręce, obiadem dla męża w drugiej i z miotłą pod pachą. Nie będzie różnicy w zarobkach kobiet i mężczyzn na identycznych stanowiskach. Najważniejsza będzie inteligencja, dekolt zostanie miłym dodatkiem.

Dopóki jednak kobiety nie staną się jedynym źródłem mojego podziwu, chce wspomnieć o mężczyznach. A właściwie o jednym mężczyźnie, który od blisko roku jest moim autorytetem, motywatorem, człowiekiem pasji i czynu. Nie znam drugiej takiej osoby, której słowa tak mocno wbijałyby mi się w pamięć i wpływały na to jak odbieram rzeczywistość. Jeśli kiedykolwiek pracując zawodowo zrobiłabym na kimś podobne wrażenie czułabym się spełniona.

Ostatnio stworzyłam swoją Listę Marzeń. Nie zastanawiając się zbyt długo zapisałam 65 pozycji. Wśród nich był udział w seminarium Jacka Walkiewicza. Po tym jak obejrzałam jedno z jego wystąpień wiedziałam, że kiedyś muszę posłuchać go na żywo. Cena, kilometry – to nie grało roli. W zeszły piątek spełniłam moje marzenie. Wzięłam udział w seminarium „Pełna moc możliwości”, które było organizowane w Warszawie. Niesamowite doświadczenie. Obok pana Walkiewicza prelegentami byli również: Marcin Prokop, Ewa Foley, Mateusz Damięcki, Michał Maj, Marek Skała i Kamil Cebulski.

Pan Jacek ma bardzo konkretne podejście do życia. I niezwykle mi to imponuje. Kiedyś w jednym ze swych wykładów mówił o błysku – chwili, kiedy w mózgu człowieka coś zaskoczy i nagle zmienia się wszystko. Ja taki błysk przeżyłam słuchając jego wypowiedzi. I co ciekawe od tamtej pory przeżyłam to jeszcze parę razy, w różnych okolicznościach. Nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Czasami jest tak, że pojmujemy dany aspekt życia w określony sposób, ale nie potrafimy tego wyrazić słowami. Nagle pojawia się ktoś, kto nazywa nasze odczucia. Ciężko tu wymienić wszystkie mądre słowa, które tak bardzo zapadły mi w pamięć. Z pewnością nie jest to coś, co wpada jednym uchem w wypada drugim. Zmienia to moje podejście. Uwielbiam ludzi, którzy są w stanie je zmieniać. Na lepsze.

Takie wydarzenia jak to, mocno wpływają na moje poczucie szczęścia. Tym bardziej jeśli wiąże się to z realizacją marzenia. Zmęczenie, brak snu, godziny w drodze są niczym w porównaniu z poczuciem satysfakcji. A satysfakcja wpływa na jeszcze większe zaangażowanie we własne życie. I każdej z Was życzę takich doznań. I zróbcie własną listę marzeń, poważnie. Wypiszcie wszystko to, co siedzi Wam w głowie, nie daje spać, wywołuje uśmiech na twarzy. Nie ważne, czy tych pozycji będzie 10, 70, czy 100. Wypiszcie je wszystkie. Te przyziemne i te bardzo odległe. Potem popatrzcie na tę listę i uświadomcie sobie ile macie do zrobienia w swoim życiu. Ile na Was czeka, oprócz szkoły, pracy i męża. Dobrze, a teraz wyjdźcie z domu. I zacznijcie wykreślać kolejne punkty.

W życiu nie ma nic cenniejszego od szczęścia, rozwoju i spełniających się marzeń.

Zamieszczam wykład na TED z 2012 roku. Jeśli którakolwiek go nie widziała to koniecznie zróbcie sobie 20 minut tylko dla siebie i go obejrzyjcie. Gwarantuje, że zmieni Wasze podejście na cały nadchodzący tydzień.
Uścisnęłam dłoń pana Jacka, podziękowałam za seminarium, zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie i zdobyłam podpis na certyfikacie. Jestem szczęśliwa.
Może, któraś z Was również była na tym wydarzeniu?