Połowa wakacji już za nami i choć pogoda jest w kratkę, to słonecznym dniom zdecydowanie bliżej jest do tropików, niż do standardowej polskiej aury. Ciekawa jestem, jakie są Wasze ulubione sposoby na spędzenie lata? Ja już drugi rok z kolei staram się, żeby te dwa miesiące były jak najlepiej wykorzystane. Bardzo cenie sobie wypoczynek (szczególnie w jakimś pięknym miejscu – plaża, ocean i palmy to zdecydowanie moi letni faworyci!), ale dbam również o to, żeby spędzić ten czas dość produktywnie. Latem staram się wprowadzać w życie nowe, ciekawe projekty, które sama sobie wymyślam. Robię to głównie po to, że gdy nadejdą chłodne miesiące lubię mieć satysfakcje z dobrze wykorzystanego czasu. Jesień to idealny moment na to, by cieszyć się efektami letnich starań! O ciekawych inicjatywach na wakacje pisałam już w zeszłym roku. Dziś przedstawię Wam jedno z moich ostatnich odkryć, genialny sposób na to, by w czasie wakacyjnego wypoczynku maksymalnie połączyć przyjemne z pożytecznym!

Zawsze podkreślam, że rozwój jest bardzo ważny. Moim zdaniem warto znaleźć sobie jakieś kreatywne zajęcia nawet podczas wakacyjnych miesięcy. Jak już wspomniałam wcześniej, osobiście stawiam głównie na tworzenie własnych projektów i naukę nowych rzeczy. Zwykle wszystkie te zadania idą mi sprawnie i wykonuje je z ogromną przyjemnością. Jest tylko jedna rzecz, do której już drugie wakacje z rzędu totalnie nie potrafię się zmobilizować – samodzielna nauka angielskiego. Długo zastanawiałam się, co jest przyczyną tego, że niemal do wszystkiego potrafię się zmotywować, a ten nieszczęsny angielski jest dla mnie drogą przez mękę. W końcu doszłam do wniosku, że nie znalazłam chyba metody, która byłaby dla mnie ciekawa i przyjemna. Wkuwanie słówek, audiobooki, filmiki – to wszystko nie dla mnie. Próbowałam nawet językowych gier na smartfona, ale brak możliwości obcowania z „żywym” językiem jakoś mnie nie przekonuje.

Ostatnio stwierdziłam, że najlepszą opcją dla mnie byłoby połączenie kilku elementów: systematycznej nauki, przyjemnej formy, wiedzy zdobywanej w praktyce i organizacji środowiska w taki sposób, aby niemożliwa była rezygnacja z nauki po kilku dniach. No i najlepiej jeszcze, gdybym nie musiała rezygnować z wakacyjnego urlopu przez to, że zapisałam się na długi kurs stacjonarny. Szukałam, czytałam i znalazłam idealne rozwiązanie, którym muszę się z Wami podzielić – zagraniczne kursy językowe! Czy może być coś lepszego? Wyjeżdżamy do innego kraju, mamy okazję zwiedzać i poznawać nowe miejsca, a na dodatek w naturalny sposób uczymy się języka. Jeśli chodzi o angielski, takie kursy można odbyć między innymi w USA, Kanadzie i Anglii. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że podobny na podobny kurs można wyjechać również na Maltę! Od razu wyobraziłam sobie tą błękitną wodę i piękne widoki 🙂

Moją szczególną uwagę przykuła oferta szkoły Maltalingua, która mieści się przy przepięknej zatoce St. Julian’s. Co ciekawe ich kurs obejmuje nie tylko naukę, ale także wycieczki ( w planie jest m.in. Sycylia, nurkowanie i rejs dookoła Malty!) oraz cotygodniowe pool party urządzane na dachu szkoły. Oprócz tego Maltalingua oferuje szeroki pakiet zajęć pozalekcyjnych oraz duży wybór opcji zakwaterowania. Co ważne szkoła posiada EAQUALS – międzynarodową akredytację, która świadczy o jakości przeprowadzanych kursów. 8 na 12 możliwych punktów brzmi całkiem dobrze. Do wyboru jest kilka rodzajów kursów m.in. standardowy, intensywny i biznesowy. Minimalny czas trwania każdego z nich to jeden tydzień. Myślę, że to naprawdę świetna opcja, szczególnie dla tych, którzy wśród celów podróżniczych mają malowniczą Maltę. Ja jestem totalnie oczarowana i myślę, że mój angielski byłby mi wdzięczny za taką przygodę 🙂 Zanim jednak zdecyduję się na kurs muszę ukończyć kilka innych wakacyjnych projektów. Pierwszy dłuższy odpoczynek planuję dopiero we wrześniu!

Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, jak wygląda zarówno nauka w Maltalingua, jak i sama szkoła

Kursy jezykowe na Malcie Images-Rene Rossignaud

Myślę, że każda opcja, gdzie mamy możliwość wyjścia z domu, poznania nowych ludzi i miejsc oraz nabycia ciekawej, a przede wszystkim praktycznej wiedzy, jest godna uwagi. Warto o tym pamiętać szczególnie w wakacje, gdy mamy więcej wolnego czasu, a pogoda sprzyja realizacji najbardziej śmiałych planów. Co myślicie o takim „rozwojowym” wypoczynku? Jakie cele postawiłyście sobie na ostatni wakacyjny miesiąc? Czy tak jak u mnie jest wśród nich nauka języka?

Wpis powstał przy współpracy z Maltalingua School of English