Nie zaskoczę Was chyba jeśli powiem, że moja praca nie należy do szczególnie urozmaiconych. Na co dzień około 90% swoich obowiązków realizuję siedząc przed komputerem i podczas standardowego tygodnia nie mam zbyt wielu okazji do przełamania tej rutyny. I o ile lubię to, że mam pewien schemat dnia, to cierpię w duchu, gdy ta monotonia zaczyna się przedłużać. Brak powiewu świeżości na dłuższą metę działa na mnie demotywująco, dlatego też ogromnie cieszę się z każdej okazji do zrobienia w swoim biznesie czegoś zupełnie nowego. Ciekawostką jest to, że w pełni zadowalają mnie tylko te zadania… których cholernie się boję! Brzmi dziwnie? Jeśli tak, to koniecznie sprawdźcie w jaki sposób zasada „Bój się i rób” wpłynęła na moje życie i jak działać pomimo strachu.

Znacie to uczucie, kiedy dostajecie jakąś propozycję i od samego słuchania o tym co miałybyście zrobić czujecie wypieki na twarzy i pocą Wam się dłonie? U mnie pojawia się to dość regularnie, bo przynajmniej raz na dwa miesiące dostaję maila, który totalnie zwala mnie z nóg i sprawia, że moje serce zaczyna bić tak mocno, jakbym przed chwilą przebiegła maraton.  Za każdym razem jestem bliska tego żeby odmówić i zostać tym samym w swojej ciepłej i bezpiecznej strefie komfortu, która nie wymaga ode mnie żadnych poświęceń. I niemal za każdym razem zupełnie sobie na to nie pozwalam…

W ciągu ostatnich dwóch lat przeżyłam wiele niekomfortowych sytuacji. Chcę to dość jasno zaznaczyć, bo dostaję od Was sporo wiadomości i komentarzy w których piszecie, że podziwiacie moją determinację, to że się rozwijam i ciągle idę na przód. I choć szalenie mi miło, gdy czytam takie słowa to jestem pewna, że nie byłoby tego rozwoju, gdyby nie wydarzenia do których początkowo musiałam się zmusić. Zdaję sobie sprawę, że nie brzmi to przyjemnie i część z Was być może nie do końca podziela moje podejście, jednak do naprawdę widocznych efektów nigdy nie prowadzi droga usłana różami. I warto o tym pamiętać.

Jak działać pomimo strachu?

O moim pierwszym, publicznym starciu z własnym strachem podzieliłam się z Wami na początku 2015 roku. Wtedy właśnie po długich naradach wystartował projekt „W poszukiwaniu sukcesów”. Część z Was zapewne wie, że wiązał się on z odwiedzaniem różnych polskich miast i przeprowadzaniem wywiadów z inspirującymi kobietami. Nagrania z tych spotkań lądowały na YouTube i tym sposobem dość spontanicznie powstał mój pierwszy program.

Zainteresowanie tą formą było ogromne, a ja widząc wspaniały, pozytywny odzew powoli zapominałam o tym… że nie znoszę wystąpień przed kamerą. Musicie wiedzieć, że rozpoczynając ten projekt nie tylko bardzo nie lubiłam filmów ze swoim udziałem, ale również nie miałam pojęcia o przeprowadzaniu wywiadów, nagrywaniu i montowaniu całego materiału. Wszystkiego uczyłam się w trakcie pokonując tym samym kolejne lęki i słabości. Z perspektywy czasu widzę jednak, że to wydarzenie wywołało w moim życiu efekt domina i sprawiło, że zaczęłam mierzyć się z tym, czego naprawdę się boję. Mając własny program i własne wywiady, które z czasem pokochałam postanowiłam iść za ciosem.

Nieco później, w lipcu 2015 roku zainteresowana rozmaitymi eventami na jednej z grup facebookowych zupełnie spontanicznie ogłosiłam chęć pomocy przy organizacji wydarzeń dla kobiet. Wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie, gdy w odpowiedzi dostałam propozycję przeprowadzenia własnych warsztatów biznesowych! To był dużo większy krok niż to, na co początkowo się nastawiałam. Nie zdziwię Was chyba jeśli napiszę, że początkowo chciałam odmówić. Co więcej przez całą drogę z Katowic do Poznania zastanawiałam się czy to aby na pewno dobry pomysł. To był mój pierwszy raz w tak dużym gronie. Możecie sobie wyobrazić jak dużym wyzwaniem było dla mnie wyjście przed grupę dużo starszych ode mnie kobiet i opowiedzenie im o swoich doświadczeniach. Gdy wystąpienie się skończyło mój poziom motywacji po raz kolejny sięgnął jednak zenitu. Stwierdziłam, że chcę działać dalej! Jednak jak wiadomo mobilizacja nie trwa wiecznie.

Równo rok temu spędzając kolejny tydzień nad przygotowaniami do drugiej edycji mojego kursu „Zorganizuj swoje życie w 30 dni!” poczułam… totalne znudzenie. Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe, przecież realizowałam kolejny projekt, miałam mnóstwo pracy i tak naprawdę ostatnie na co powinnam narzekać w tym czasie to nuda. Problem w tym, że od dawna nie wydarzyło się nic, co dało by mi kolejnego kopa do działania. To był okres kiedy oglądałam sporo szkoleń online, dużo się uczyłam, a przy tym naprawdę podziwiałam osoby, które w ten sposób przekazywały wiedzę. Pomyślałam „Ja bym się chyba nie odważyła” i to był moment kiedy gdzieś w środku poczułam, że muszę to zrobić! Natychmiast!

W ciągu zaledwie kilku dni stworzyłam wydarzenie na Facebooku, przygotowałam prezentację i przeprowadziłam swój pierwszy w życiu webinar. Przed wciśnięciem przycisku „Start” serce biło mi jak szalone, krew gotowała się w żyłach, a ja miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Jednak dałam radę! Wtedy po raz kolejny przekonałam się, że najlepsze efekty mam wtedy, gdy działam pomimo strachu.

Niecodzienna recepta na lęk

Takich historii jak te opisane powyżej było w moim życiu całkiem sporo. Nie piszę o tym wszystkim żeby chwalić się swoimi dokonaniami. Wręcz przeciwnie, mam ogromny dystans do tego co robię i uważam, że jeszcze długa droga przede mną. Jednak rozmawiałam z wieloma z Was wielokrotnie i wiem, że często boicie się podjąć ryzyko. Macie obawy mimo, że wiecie, że dane działanie może przynieść Wam wiele korzyści. Wyjście poza własną strefę komfortu jest dla Was krokiem nie do przejścia, choć za każdym razem obiecujecie sobie, że będzie inaczej. Musicie jednak wiedzieć, że każdy z nas się boi, a ja chcę Wam dać swoją niezawodną receptę. Kiedy czuję, że nie dam rady to zaczynam działać, zanim strach mnie sparaliżuje! Co to oznacza?

Gdy dostaję maila z propozycją wymagającej współpracy zgadzam się zanim pomyślę, że się do tego nie nadaję. Jeśli wymyślam kolejny projekt piszę o nim na fanpage’u lub w newsletterze żeby nie mieć odwrotu (wiem, że jeśli tego nie zrobię to na drugi dzień cała koncepcja będzie wydawać mi się bez sensu). Gdy 6 grudnia zeszłego roku dostałam propozycję wywiadu w Radiu Kraków podjęłam decyzję w zaledwie kilkanaście sekund, bo wiedziałam, że gdy zacznę to analizować, to nigdy tego nie zrobię. Radio i telewizja to bowiem rzeczy, które nadal trochę mnie przerażają. Podobnie było, gdy wraz z moim partnerem wpadliśmy na pomysł, by przetestować workation podczas miesiąca na Majorce. Znaleźliśmy wtedy odpowiadające nam mieszkanie mieszkanie zanim doszliśmy do wniosku, że taka praca może być sporym ryzykiem. W rezultacie mamy najpiękniejsze w życiu wspomnienia, których oboje nie zamienilibyśmy na nic innego!

Ktoś może zapytać, po co się zmuszać do czegoś, czego boimy się zrobić? Dla mnie odpowiedź jest dość prosta, nie można się rozwijać stojąc w miejscu. Jeśli chcesz widzieć efekty musisz robić więcej niż dotychczas. Podejmując kolejne wyzwania wchodzisz na wyższy poziom, nie tylko w biznesie, ale w ogóle w życiu. A co, gdy wszystko się posypie? Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i działać dalej, bo szkoda marnować życie na smucenie się porażkami. Czy to gra warta świeczki? Dla mnie jak najbardziej! W końcu chyba po to się żyje 🙂

Mam nadzieję, że ten artykuł pokazał Wam, jak działać pomimo strachu! Jestem ciekawa, co sądzicie o podejmowaniu wyzwań i działaniu mimo paraliżującego lęku?