Wiele razy spotkałam się ze stwierdzeniami, że osoby mniej lub bardziej publiczne (na przykład te prowadzące blogi, kanały na YouTube, posiadające własne marki i dobrze prosperujące biznesy) mają w życiu łatwiej. Wyidealizowana rzeczywistość, którą często widuje się w social mediach wydaje się pozbawiona jakichkolwiek porażek i niedogodności. Prawda jednak jest taka, że każdy (absolutnie KAŻDY) z nas ma swoje wzloty i upadki. Jedyne co nas, ludzi może różnić w tej kwestii to podejście do negatywnych wydarzeń oraz umiejętność  sprytnego obrócenia ich na swoją korzyść. Jako, że przykre momenty są nieodłączną częścią naszego życia warto wiedzieć, jak reagować na niepowodzenia oraz jak wyciągać z nich lekcje na przyszłość.

Pamiętam, że jako dziecko bardzo przejmowałam się wszelkimi porażkami. Byłam naprawdę ambitna i gdy coś szło nie po mojej myśli automatycznie traciłam dobry humor i wszelki zapał do działania. Rodzice wielokrotnie mi powtarzali, że tak nie można, że jak nie wyszło za pierwszym razem to na pewno wyjdzie za kolejnym, ale ja często nawet nie chciałam próbować. Gdy trochę podrosłam i wkroczyłam w wiek młodzieńczy właściwie było podobnie. Wszelkie niepowodzenia brałam sobie do serca i potrafiłam długo je rozpamiętywać. Niestety miałam też tendencję do ich wyolbrzymiania.

Sytuacja powoli zaczęła się zmieniać na studiach, szczególnie po tym jak założyłam bloga. Musiałam jednak sporo nad sobą popracować. Obserwując wszystkie uwielbiane przeze mnie strony naiwnie wierzyłam, że i ja w ciągu kilku tygodni zdobędę grono zainteresowanych moją działalnością czytelników. Tymczasem wszelkie reakcje na moje pierwsze teksty pojawiały się bardzo powoli (w przeciwieństwie do zniechęcenia 😉 ). Początki mojego blogowania były mało motywujące i przyznam szczerze, że w ciągu pierwszego roku przynajmniej kilka razy chciałam z tego zrezygnować. Długie czekanie na pierwsze efekty uświadomiło mi jednak, że przegrywają Ci co rezygnują, a nie Ci którzy zaliczają masę niepowodzeń.

Jak reagować na niepowodzenia?

Od czasu założenia bloga mniejszych i większych porażek było oczywiście mnóstwo. Nie mówię tu zresztą wyłącznie o tym co związane z Po Sukces Na Szpilkach, ale również o moim życiu prywatnym i zawodowym. Mimo wszystko udało mi się dokonać sporej zmiany w swoim nastawieniu, dzięki czemu zaczęłam te wszystkie porażki odbierać nieco inaczej niż wcześniej.

Jak wiecie praca nad sobą to chyba jedna z najtrudniejszych i najbardziej mozolnych rzeczy w życiu. Nie zawsze długa droga idzie w parze z dużymi zmianami, czasem potrzeba naprawdę wielu prób, a przy tym ogromnej determinacji żeby zauważyć jakiekolwiek efekty. Jest to jednak jak najbardziej możliwe. Oczywiście żeby było jasne, mimo tych wszystkich zmian nadal zdarzają mi się chwile zwątpienia. Niejednokrotnie miałam ochotę rzucić wszystko i nigdy więcej do tego nie wracać. Takie myśli mam na przykład za każdym razem kiedy udaję się na stok i odbywam tam swoją szaloną “jazdę” na nartach 😀 Muszę przyznać, że walka o życie wśród śmigających po stoku trzylatków nie jest tym co szczególnie motywuje mnie do działania 😉 Mimo wszystko zawsze staram się pamiętać o kilku zasadach:

1. O tym czy coś jest porażką, czy nie decydujemy my sami

To nasze postrzeganie danej sytuacji nadaje jej konkretne znaczenie, nie decyduje o tym sytuacja sama w sobie. Można przewrócić się 15 razy na wspomnianym stoku i uznać to za świetną zabawę. Można przewrócić się raz i wrócić do domu z poczuciem własnej beznadziejności. Tak samo można podejść do poszukiwania pracy, biznesu, związku i właściwie wszystkiego innego co spotyka nas w życiu. Porażka zaczyna się (i najczęściej także kończy) w naszej głowie. Nie ma sensu więc na siłę pogrążać się w beznadziejności.

2. Fala żalu i smutku w niczym nie pomoże

Zamiast obarczać się winą za to, jak bardzo nam w życiu źle i jak wiele się nie udaje lepiej zastanowić się, dlaczego właściwie tak się jest. Zgadzam się z powiedzeniem, że “nic nie dzieje się bez przyczyny”. Warto więc przeanalizować daną sytuację od początku do końca i znaleźć powód tego, że coś poszło ewidentnie nie po naszej myśli. Być może czegoś zabrakło, być może niedostatecznie się przyłożyłyśmy lub mamy za małą wiedzę i umiejętności? Zawsze jest jakaś przyczyna. A znajomość jej to połowa sukcesu!

3. Z każdej sytuacji można wyciągnąć lekcję

Dosłownie z każdej. Błędy i nieprzyjemne sytuacje będą zdarzać się zawsze. Nie będą jednak do końca złe, jeśli wyciągniemy z nich konkretną lekcję. Przyznaję, jest to cholernie trudne, ale od jakiegoś czasu do wszelkich niepowodzeń staram się podejść możliwie jak najspokojniej. Z moim charakterem to nie lada wyczyn, możecie mi wierzyć! Wiem jednak, że zamiast złościć się i tupać nogami lepiej się czegoś nauczyć. Może nie od razu, nie za pięć minut, ale zawsze pamiętam o tym by wziąć kilka głębokich oddechów i po ustaniu najgorętszych emocji przemyśleć całą sprawę i wziąć sobie do serca konkretną naukę.

Zdaję sobie sprawę, że przedstawione tu wskazówki nie są szczególnie odkrywcze. W tym przypadku jednak całkowicie sprawdza się powiedzenie, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. I czasami właśnie do tych najprostszych najtrudniej się przekonać. Warto wiedzieć, że niezależnie od naszego wykształcenia, wieku, zajmowanego stanowiska, czy zasobności portfela nigdy nie doczekamy momentu, w którym wszystko w naszym życiu będzie szło jak po maśle. Nie myli się i nie odnosi porażek tylko ten, co nic nie robi. Wierzę jednak w to, że każda trudna sytuacja i każde niepowodzenie kształtują nasz charakter i krystalizują w nas cechy o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Poza tym każda porażka to nauka i możliwość zmiany swojego życia na lepsze i jeśli podejdziemy do tego w ten sposób, to będzie nam dużo łatwiej podjąć kolejne wyzwania.

A w jaki sposób Wy radzicie sobie z niepowodzeniami? Jak reagujecie na mniejsze i większe porażki?