Czy tylko dla mnie nadejście wiosny wiąże się z przypływem energii i chęci do działania? Pewnie nie. Zadań do wykonania jest naprawdę wiele i wiele z nas odnosi wrażenie, że wszystko ruszyło po zimowym marazmie i aż prosi żeby się tym zająć.
Niestety, zima, ostatnie wypadki losowe, a nawet zmiana czasu sprawiły, że moje dni nie mają od jakiegoś czasu logicznego składu. Robię wszystko i nic, próbuję ogarnąć wszystko na raz, a w rezultacie czuje, że tak naprawdę zrobiłam dużo mniej niż jestem w stanie. Dużo czasu przelatuje przez palce. Koniec z tym! Od kilku dni obmyślam system dokonały. Zastanawiam się co zrobić, żeby wycisnąć z dnia jak najwięcej, a wszystkie zaległe sprawy w końcu nabrały tempa i zostały zrealizowane.
Jakie cechy powinien posiadać mój system idealny?
- powinien skupiać się na konkretnych godzinach. Chcę wiedzieć, że powinnam działać od tej do tej. Bez wymówek! Konkretnie, praca nad zadaniami, a nie tracenie czasu w Internecie
- powinien być podzielony na bloki czasowe. Próbowałam tej metody i muszę powiedzieć, że naprawdę się u mnie sprawdzała. Określony blok pracy + określony czas przerwy
- powinien wykorzystywać czas w którym jestem najbardziej efektywna. Zawsze sądziłam, że najlepiej pracuje mi się rano. Ostatnimi czasy, dość często działam wieczorami, szczególnie jeśli mam coś do napisania. Pomaga mi cisza i mniejsza ilość rozpraszaczy. Jednak raczej nie mogę sobie pozwolić na przestawienie się na tryb nocny. Chciałabym każdego popołudnia mieć poczucie, że większość zaplanowanych działań mam już wykonane. Z drugiej strony, ranek to taki czas, kiedy najczęściej mam jakieś załatwienia poza domem (urzędy, zakupy itp.). Trochę nie daje mi spokoju fakt, że jeżeli za początek mojej pracy ustalę sobie 8:00, a okaże się, że co najmniej do 10:00 muszę być poza domem, to reszta mi się posypie. Póki co chcę jednak przetestować następującą kombinacje – godziny od rana do popołudnia + godzina/dwie wieczorem
- powinien pomóc mi się skupić na tym co naprawdę ważne ze względu na zobowiązania, przyszłe zadania, a także własny rozwój
- ma ustalić pewien schemat, wytyczyć granice. Praca to praca, przerwa to przerwa, a czas wolny to czas wolny. Nie ma przeplatanek, nie ma czasu „co by tu teraz robić”
- ma dać mi poczucie, że naprawdę idę do przodu ze wszystkimi ważnymi zadaniami
Póki co dziś mam zamiar zrobić „wersję testową” mojego nowego systemu. Ze względu na to, że miałam trochę załatwień, a dodatkowo mam zaplanowany wieczór, będzie to taki dzień wprowadzający. Zaplanowałam pracę od 11:00 do godziny 15:00 (ze względu na późniejsze sprawy). Podzielę to na bloki po 1.5 godziny z 10-minutowymi przerwami. Później mam zamiar ustalić sobie czas pracy od 8:00 do 15:00 oraz czas wieczorem, na przykład od 20:00 do 21:00. Bloki prawdopodobnie zostaną 1.5 godzinne.
Mam nadzieję, że nowy system się sprawdzi. W razie potrzeby będę go modyfikować. Bloki mam zamiar zorganizować tak, żeby znaleźć czas na doszlifowywanie magisterki, pisanie artykułów na bloga, naukę angielskiego i działanie na rzecz innych pojawiających się zobowiązań. Jednym słowem, mam zamiar ogarnąć wszystkie obowiązki i istotne sprawy w jednym czasie, by potem nie znajdować sobie wymówek, że nie miałam czasu czegoś zrobić. Czas oczywiście by był, gdyby się tak okrutnie nie rozmył w ciągu dnia. Generalnie uważam, że wymówka „nie mam czasu”, to wyjątkowo słaby motyw do tego by nic nie robić 🙂 Wszyscy mamy do dyspozycji 24 godziny. Dlaczego niektórzy mogą w nich zmieścić czas na pracę, rozrywkę, rozwój zainteresowań, a inni w jakiś magiczny sposób nie są w stanie zrobić nic?
Doby rozszerzyć się nie da, godzina nigdy nie będzie mieć więcej minut, a co musi być zrobione trzeba wykonać. Dlatego nie ma co marudzić, że „nie mam czasu, a obowiązków ciągle przybywa” tylko zrobić tak, żeby dać radę. I jeszcze żeby parę cennych minut zostało na przyjemności 🙂
Czy macie swój system pracy? Jakich zasad się trzymacie? Chętnie poczytam i dopracuje swój. Gdy go wypróbuje, to za kilka tygodni na pewno dam znać jak się sprawdza.