Organizacja to gorący temat. Świadczy o tym ogromne zapotrzebowanie na różnego rodzaju poradniki i plannery, które mają nam pomóc w odpowiednim zarządzaniu czasem, a także wszelkie programy, które w przyjemny sposób podpowiadają jak bezboleśnie uporządkować swój dom, szafę, czy zbiór kosmetyków. Każdego dnia setki osób stwierdzają, że pora skończyć z chaosem w ich życiu. Postanawiają przejąć kontrolę nad wszystkim, co zamiast satysfakcji przynosi im złość na samych siebie i totalne zniechęcenie. Doskonale to rozumiem. Jeszcze kilka lat temu sama należałam do grona tych osób. Dziś opowiem Wam, jak zorganizować swoje życie i jak metodą prób, błędów udało mi się dojść do stanu z którego jestem zadowolona.
Muszę zacząć od tego, że organizacja swojego życia wcale nie jest taka prosta. Właściwie dużo zależy od tego, jak wiele chcemy poprawić. Ja jestem zwolenniczką tego, że jak już pracować nad czymś, to po całości. W końcu po co godzić się na stan, który kompletnie nam nie odpowiada?
Jak zorganizować swoje życie? Moja historia
Swoją przygodę z organizacją życia zaczynałam chyba jak każdy – chciałam nauczyć się odpowiedniego zarządzania swoim czasem. Miałam już dosyć tego, że kolejne dni i tygodnie przeciekają mi przez palce. Marzyłam o tym, by w końcu zacząć je w pełni wykorzystywać – przecież miałam wielkie plany. Czytałam, słuchałam się rozmaitych guru produktywności, poznawałam kolejne metody. Dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak listy zadań i zaczęłam namiętnie je tworzyć. Odkryłam jak bardzo lubię planować. Od tamtej pory słynne spisy „to do” stały się moim regularnym nawykiem. Jednak szybko się okazało, że na mojej drodze stała o wiele większa przeszkoda, z którą musiałam się zmierzyć – lenistwo. Prawda jest taka, że nawet jeśli idealnie zaplanujemy swój dzień, a nie będziemy chętne do tego, by spędzić go jak najbardziej produktywnie, to i tak trafi on na listę straconych. W dodatku tych nie do odzyskania.
Z czasem zaczęłam dostrzegać, że do poprawy jest znacznie więcej. Niestety, pojedyncze zmiany nie przynosiły takich efektów, jakie oczekiwałam. Zrozumiałam, że nasze życie jest jak spójnie działająca machina. Jeśli jakiś system zawiedzie, możemy spodziewać się tego, że wkrótce zaczną psuć się kolejne części. Tak było w moim przypadku. Wiedziałam, że jeśli poprawię jeden lub dwa aspekty, a reszcie pozwolę żyć własnym życiem, to wkrótce nie pozbieram się z bałaganu, jaki sama sobie stworzyłam.
Postanowiłam więc spisać wszystko, co wymaga poprawy. Jako, że zarządzanie czasem miałam już w miarę opanowane, a lenistwo poskramniałam każdego dnia z coraz lepszym skutkiem, przeszłam do kolejnych ważnych aspektów. Myśląc o tym, co nie do końca mi odpowiada, jako pierwsze do głowy przyszły mi finanse. Co prawda nigdy nie należałam do osób szczególnie rozrzutnych i od dziecka potrafiłam odkładać sobie kieszonkowe na jakiś wymarzony zakup, ale mój stan konta pozostawiał wiele do życzenia. Wprawdzie miałam wtedy w miarę stałe źródło dochodu (a nawet kilka, jeśli liczyć stypendium), ale pieniądze w magiczny sposób rozpływały się, choć cały czas byłam przekonana, że właściwie nic nie kupuję.
Pierwszym krokiem jaki poczyniłam, żeby uratować moje fundusze było regularne spisywanie wszystkich swoich wydatków. Po dwóch miesiącach takiej praktyki z przerażeniem odkryłam, że przepuszczam pieniądze na pierdoły, których nawet nie zauważam! I były to naprawdę spore sumy. Wiedziałam, że w ten sposób daleko nie zajdę. Studia licencjackie powoli dobiegały końca, a ja nie miałam gwarancji żadnej stałej i dobrze płatnej pracy. Miałam świadomość, że z dotychczasowym źródłem dochodu niebawem będę musiała się pożegnać. Dobre pół roku zajęło mi szukanie naprawdę skutecznych rozwiązań, które pomogły by mi podreperować mój budżet. Przetrzepałam wtedy chyba wszystkie blogi o tematyce związanej domowymi finansami. Pomogło. Teraz jestem na dobrej drodze.
Może gdy czytacie moją historię, to macie wrażenie, że wszystko szło mi naprawdę szybko i gładko, ale uwierzcie, że w tym okresie życie nie rzucało mi róż pod nogi (zresztą, chyba nadal nie rzuca 😉 ). Rzeczą, którą zaczęłam wtedy bardzo mocno odczuwać były wszelkie toksyczne relacje i skutki z nimi związane. Stres był ogromny, a ja nie potrafiłam tego przerwać. Z perspektywy czasu wiem, jak bardzo zgubne jest otaczanie się ludźmi, którzy wysysają z nas całą dobrą energię. Wiem też jak trudno jest uciąć takie kontakty i zdobyć się na to, by wejść w zupełnie nowe otoczenie. Moja faza eliminowania wampirów energetycznych trwała długo, ale została zakończona sukcesem.
Na mojej drodze było jeszcze wiele zmian. Nauczyłam się tego jak wyznaczać sobie cele, jak się motywować (ale tak wewnętrznie, nie za pomocą książek, czy filmów), a także tego jak wyznaczać priorytety. W ciągu ostatnich kilku lat zdobyłam ogrom wiedzy i chyba jeszcze więcej doświadczeń. Nie wszystkie były przyjemne. Wiem jednak, ze gdyby nie one, nie byłabym w miejscu, w którym jestem obecnie.
Organizacja swojego życia to proces. Im lepiej uporządkujemy nasze otoczenie, relacje, myśli, czy różne codzienne sprawy, tym większą satysfakcję uzyskamy. W organizacji życia nie chodzi jedynie o planowanie i zapisywanie wszystkiego na kartce. Kluczem jest podjęcie wyzwań, które pomogą nam ukształtować nas i naszą rzeczywistość tak, jakbyśmy tego chciały.
Wiem, że samodzielne szukanie technik i rozwiązań jest trudne. Dlatego doczytaj ten akapit do końca. Czy chciałabyś poznać sposoby i metody, które pomogły mi w organizacji wymienionych w tym artykule aspektów (a także kilku innych)? Jeśli tak, to mam dla Ciebie ciekawą ofertę. Dzisiaj ruszyła oficjalna sprzedaż mojego e-kursu Zorganizuj swoje życie w 30 dni! W trakcie tworzenia każdego z 30 zadań korzystałam z własnego, zdobywanego przez lata doświadczenia. Wiem, że to to sama zastosowałam pomoże także Tobie. Jeśli tak jak ja cenisz sobie spokój i zadowolenie z własnego życia, to jest to kurs dla Ciebie. Jego pełną ofertę znajdziesz tutaj.
Zdobywałam tę wiedze latami, bo nigdzie nie znalazłam jednego produktu, który dałby mi wszystko w pakiecie. Wiem jednak, że wtedy byłabym wdzięczna za każdą podpowiedź, chociażby drobną sugestię. Wtedy byłoby mi zdecydowanie łatwiej. Zapisy na kurs trwają jedynie do 26 listopada. Jeśli materiał który przygotowałam jest tym, czego potrzebujesz, to podejmij ryzyko i zmień swoje życie.