Błysk reflektorów. Czerwony dywan. Ścianka, przy której pozuje sama śmietanka towarzyska i fotoreporterzy pstrykający zdjęcia uwieczniając przy okazji piękne balowe kreacje. Szampan podawany w kryształowych kieliszkach no i oczywiście truskawki. Przecież nie mogło ich zabraknąć! Wszyscy rozdają autografy i widać, że na wydarzeniu zjawiła się prawdziwa elita. No dobra… spotkania blogowe jeszcze tak nie wyglądają. Podkreślam – jeszcze, bo czuję, że mają naprawdę duży potencjał. Dziś dowiecie się dlaczego w środku zimy postanowiłam jechać do Gdyni, co tam robiłam i oczywiście kogo udało mi się poznać.
W jednym z ostatnich wpisów oznajmiłam, że rok 2015 mianuję czasem integrowania się z polską blogosferą. Aktywnie zaczęłam więc działać już od stycznia. Prowadzenie bloga to naprawdę świetna sprawa. Możesz pokazać światu swój punkt widzenia, podzielić się sprawdzonymi wskazówkami i tym, co robisz najlepiej. Cała ta aktywność uczy wielu rzeczy. Nie oszukujmy się, jeśli chcesz reprezentować jakiś poziom, to musisz cały czas poszerzać swoją wiedzę. Nie ważne, czy piszesz o biznesie, o kosmetykach, czy ziołolecznictwie. Czytelnicy odwiedzający Twoją stronę oczekują, że informacje, które na niej znajdą są prawdziwe i jakoś przez Ciebie zweryfikowane. W całym tym blogowym świecie do tej pory brakowało mi tylko jednego. Ludzi. Osób, z którymi realnie mogłabym się spotkać, wymienić uścisk dłoni i swoje spostrzeżenia. Czy jest na to lepszy sposób, niż bywanie na eventach blogowych?
Powiem Wam szczerze, zima nie jest porą roku, która szczególnie nastraja mnie do podróży. Śnieg, mróz i krótkie dni naprawdę nie zachęcają do wypraw, szczególnie takich na drugi koniec Polski. Jednak 23 stycznia postanowiłam wsiąść w Polskiego Busa. by pojawić się na jednej z większych imprez blogowych w naszym kraju. O SeeBloggers dowiedziałam się w dniu zapisów i gdyby nie chwilowy impuls zapewne by mnie tam nie było.
Dzień I
Cała impreza odbyła się w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego miejsca i zazdroszczę ogromnie wszystkim, którzy odwiedzili Centrum Naukowe Experyment znajdujące się w dalszej części budynku. Tam musi być genialnie! Mi niestety zabrakło na to czasu. Już na pare tygodni przed planowanym wydarzeniem wiedziałam, że harmonogram na sobotę jest bardzo napięty. Z niewielkimi przerwami przewidywał zajęcia od 8:00 aż do 18:00.
Przy rejestracji na event zapisałam się na kilka warsztatów i bardzo cieszyłam się, że wrócę z bagażem zdobytej wiedzy. Niestety kilka dni wcześniej okazało się, że względu na ponowne „facebookowe” zapisy będę mogła uczestniczyć tylko w jednym z nich. Postanowiłam jednak dobrze wykorzystać wolny czas. Dzięki porannemu networkingowi miałam szansę wręczyć nowo poznanym blogerom przygotowane dwa dni wcześniej wizytówki. Spodobały mi się te rozmowy do tego stopnia, że resztę niezaplanowanych godzin zgodnie z moją ideą także spędziłam na nawiązywaniu relacji z blogerami. I wiecie, co? Uważam, że była to świetna część imprezy!
Potem przyszedł czas na naukę. Miałam szansę uczestniczyć w genialnym wykładzie Barbary Piasek, która opowiadała o tym jak stworzyć swój wizerunek eksperta. W trakcie spotkania zrobiłam trzy kartki notatek! Niebawem powoli zacznę wprowadzać w życie wszystkie rady Basi. Po warsztatach przyszedł czas na dwa panele dyskusyjne. Kilka godzin po oficjalnym zakończeniu pierwszego dnia odbyła się impreza integracyjna. Niestety z powodu wielkiego zmęczenia i wizji niedzielnego, 9 godzinnego powrotu musiałam zrezygnować z dodatkowych nocnych atrakcji.
Dzień II
Niedziela była dniem zdecydowanie luźniejszym. Po wspólnym śniadaniu organizowanym przez markę Lidl przyszedł czas na serię kilku wykładów, które okazały się kopalnią wiedzy na temat marketingu, promowania na Facebooku, pracy z agencjami oraz prawa obowiązującego w blogosferze. Na koniec nie zabrakło grupowego selfie 🙂
Dodatkowe atrakcje
Organizatorzy SeeBloggers zadbali o to żeby nam, blogerom atrakcji nie zabrakło. Oprócz możliwości skomponowania i późniejszego sfotografowania własnej kanapki każdy uczestnik miał szansę spróbować słynnej Bubble Tea (kolejka do stoiska Bubbleology chwilami była naprawdę spora!). Dzięki przedstawicielom z Rebela mogliśmy zagrać w naprawdę fajne gry towarzyskie. Dla miłośników dobrych alkoholi też się coś znalazło 🙂 Marka Grands nie tylko zorganizowała warsztaty z tworzenia whisky, ale także zasponsorowała drobne procentowe upominki dla chętnych na pojedynek z kinectem. Świetna sprawa! Oczywiście jak zwykle na tego typu imprezach była też dostępna fotobudka. Zawsze z niej korzystam, bo to fajna pamiątka 🙂 No tak, zapomniałabym! Każdy z uczestników SeeBloggers dostał wejściówkę do Jumpcity. Niesamowite jak można się zmęczyć spędzając pół godziny w parku trampolin 😀 Polecam wszystkim, jedyne takie miejsce w Polsce!
Bloger też człowiek
Tak jak podkreśliłam wcześniej najważniejsza podczas całego wydarzenia była możliwość poznania nowych ludzi. Jest mi trochę wstyd, że nie wiedziałam o tak wielu dobrych blogach! Bardzo miło zaskoczył mnie fakt, że sporo osób, z którymi miałam okazję porozmawiać znało Po Sukces Na Szpilkach, świetne uczucie!
Po raz kolejny okazało się, że blogerzy, którzy mogliby wydawać się niedostępni są naprawdę otwartymi i bardzo sympatycznymi ludźmi. Z tego miejsca serdecznie chciałam pozdrowić Adriannę, Elwirę, Emilkę, Kamilę, Joasię, genialną sprawczynię całego wydarzenia – Violę i wszystkie osoby, z którymi udało mi się zamienić chociaż kilka słów 🙂
Cały event uważam, za wydarzenie na wysokim poziomie. Organizatorzy zadbali o odpowiednią organizację czasu, upominki dla uczestników i pełne brzuchy 🙂 Kilka rzeczy według mnie można by poprawić – przykładowo zaoferować każdemu z blogerów więcej warsztatów, bo mają one według mnie dużo większą siłę przekazu niż panele i wykłady. Jest to jednak pole do rozwoju i myślę, że każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej. Podsumowując powtórzę, że naprawdę warto jeździć na tego typu wydarzenia. Motywacja do działania jaka towarzyszy przy powrocie jest niesamowita! W moim kalendarzu zapisałam już datę kolejnego blogerskiego spotkania. W lutym wybieram się zdecydowanie bliżej, bo tym razem integrować będzie piękny Kraków 🙂
Kto był na SeeBloggers, ale ukrył się w tłumie?
PS. Po Sukces Na Szpilkach nareszcie wkroczyło w XXI wiek i ma Instagrama 😀